Trudno znaleźć gry podobne do Uru. To gra bardzo zaborcza.
Bientôt l’été

Uru: Co się tak włóczysz po tej plaży, przecież tam nawet nie ma gdzie się zgubić. Zachwycasz się paletą barw o świcie, podziwiasz grę świateł o zmierzchu, nocami wypatrujesz planet wypadających z orbit. Urok minimalizmu, powiadasz. A pamiętasz Minkatę? Bezkresny piasek pustyni, konstelacje na nocnym niebie, drżące od upału powietrze za dnia, gdy wszystkie słońca niemal w zenicie…
Ja: …I pustynny wiatr, jedyny towarzysz wędrówki. Jak mogłabym zapomnieć Minkatę, moją miłość. Minęło ładnych parę tygodni, przebiegłam setki kilometrów, nim wpadłam na trop jej tajemnicy.
Uru: Ale nawet gdy już wiedziałaś, ciągle odkładałaś ostateczne rozwiązanie zagadki. Tak cię to brodzenie w piachu urzekło, że chciałaś pozostawić Minkatę bez zmian – tajemniczą i nieodgadnioną.
Ja: I taka pozostała. Wracam do niej czasem, ale nadal nie pojmuję, na czym polega magia tego miejsca. Dlaczego chce się pokonywać bez końca tę, a nie inną przestrzeń?

Proteus

Uru: Czego jeszcze szukasz na tej wyspie? Wejścia do opuszczonej chaty nie znajdziesz, a posągi na szczycie nie kryją sekretów. Już po dziesięciu minutach wiedziałaś, że tam nic nie ma, żadnej tajemnicy do odkrycia.
Ja: Wiem. Niczego nie szukam. Tak sobie patrzę, podziwiam urodę pikseli.
Uru: Też coś, malunki przedszkolaka. Mogę zrozumieć, że uwiodła cię tamta wyspa z listami do Estery, bo miała przynajmniej klimat, swoją historię, ukryte znaczenia, ale tu NIC nie ma. Nic NIE ZNACZY.
Ja: A może wcale nie musi znaczyć. Po prostu, widzę jakieś żyjątka, więc podążam za nimi. Na przykład na wybrzeżu spotkałam kraby.
Uru: Zapomniałaś już, jak na Ahnonay pływałaś w morzu, goniłaś za krabami latem, rozbijałaś lodowe kryształy zimą?
Ja: – Ale ta wyspa też się pięknie zmienia z porami roku.
Uru: A właśnie, w ogrodzie Delin nastała zima. Znowu widziano cię biegającą po śniegu.
Ja: – To prawda. Co roku nie mogę się doczekać, kiedy w Eder Delin spadnie śnieg, a każdej wiosny sprawdzam, czy już się roztopił. I tak od lat, choć wszystkie zagadki rozwiązane i nic nowego się nie wydarzy.
Uru: Tak działa magia miejsca. Czy na tę proteuszową wyspę też będziesz wracać po latach?
Ja: – Minęło dopiero parę tygodni, kto wie…

Kairo

Uru: Co to ma być? Fantastyczne gmachy, schody, symbole, portale – jakaś parodia czy nieudolny epigonizm?
Ja: Poczekaj, to tylko demo, może dalej się coś wyjaśni.
Uru: Nie bądź naiwna, przecież to forma bez treści. Chyba nie masz zamiaru w to grać. Szkarada jakaś.
Ja: Nie wybrzydzaj, po prostu inna estetyka, podobnie jak wielkie piksele na wyspie, inny rodzaj piękna. Przecież nie można wszystkich wirtualnych światów porównywać do uniwersum Myst. Trudno sprostać takim wymaganiom.
Uru: Po co ci popłuczyny, skoro masz oryginał? Daruj sobie, dziewczyno.
Ja: Dlaczego nie dać im szansy? Niech spróbują mnie oczarować, chętnie pozwolę się uwieść. To chyba dobrze, że tworzą małe formy oparte na eksploracji. Dzięki nim ludzie odkrywają własną wrażliwość, uczą się zachwycać, po prostu być.
Uru: A to dopiero odkrycie: eksploracja i imersja. Przecież ze mną to robisz od lat. Pozwalam ci być sobą. You-are-you. Czy ci ludzie nie słyszeli o URU?
Ja: Nie słyszeli albo za dużo od nich wymagasz. Może wcale nie potrzebują stojącej za odwiedzaną przestrzenią mitologii, historii, tych wszystkich tajemnic, skomplikowanych zagadek. Chcą się zachwycić bez zobowiązań. Wpaść na chwilę i pędzić dalej.
Uru: A ty? Powiedz szczerze, czy tobie taki zachwyt wystarcza?
Ja: Nie wystarcza. Przez ciebie.

Jeden komentarz