
Powstaje ulepszona wersja The Pandora Directive. Na zdjęciu Chris Jones. Czy te oczy mogą kłamać?
Powstaje ulepszona wersja The Pandora Directive. Na zdjęciu Chris Jones. Czy te oczy mogą kłamać?
Kumpel z dzieciństwa, obecnie przywódca przestępczego półświatka lewobrzeżnej Warszawy, namawia bohatera do udziału w ustawce na Różycu. Odwołując się do wspólnych młodzieńczych wypadów, zabiera go w – cytuję – „podróż sentymentalną” na Pragę.
Przy piątej grze z cyklu udało mi się wreszcie oderwać od maratonu z Carol Reed i zrobić przerwę na (auto)refleksję. Próbuję sobie odpowiedzieć, na czym właściwie polega ich tajemnica. …
Gdyby Morphopolis była kobietą, na pewno schlebiałby jej zachwyt, jaki wzbudza swą urodą. Jej imieniu towarzyszą zwykle epitety „piękna” albo „wizualnie zachwycająca”, „olśniewająca grafiką”…
W Green Hills Sanitarium ratowałam ukochanego, który udał się do podejrzanej kliniki psychiatrycznej, by zbadać bliżej nieokreślone nieprawidłowości, i nie powrócił z tej misji. …
W trakcie pisania poprzedniej notki zapaliło mi się czerwone światełko. Coś jest nie tak. Miało być o lojalności, a wyszło o Stephenie jako tchórzliwym dupku. …
Phantasmagoria ma wielu zagorzałych zwolenników, akceptujących ją bez zastrzeżeń. Co ciekawe, nawet autorzy krytycznych recenzji po zmieszaniu jej z błotem przyznają zwykle, że właściwie grało im się świetnie. Nie jestem tu wyjątkiem….
Chyba nie zaglądałem ostatnio na oficjalne strony/profile/konta związane z Texem. Dobrze, że niestrudzenie remasterują/remakują, wszystko wygląda bardzo ładnie. Choć nieco przeraża mnie podbijanie rozdzielczości starych filmów aż do 4K, wyczarowywanie zmarszczek przy pomocy AI. Mam wrażenie, że to takie trochę popadanie ze skrajności w skrajność.
Skrajność albo ocalenie od zapomnienia. Nam 4K niepotrzebne, bo gramy w starocie na emulatorach albo historycznym sprzęcie, ale młodzi nawet nie wiedzą, co tracą. Szkoda Pandory, bo treściowo wcale się nie zestarzała. Zmarszczek nikt nie lubi, ale Chris Jones może sobie przypomnieć, jak był kiedyś śliczny.
Szkoda, że w polszczyźnie brak zamienników dla remake, remaster, reboot itp.
Mimo wszystko przesadzają, 4K nie jest (jeszcze) standardem ani w nowych grach FMV ani nawet na Netfliksie. W przypadku Pandory 4K to już nie jest digitalizacja i ocalanie od zapomnienia, tylko wyczarowywanie detali, których w oryginale nigdy nie było.
Remake, reboot, sequel itd. prędzej czy później pojaw(ja)ją się w słownikach. Też mi zgrzytają, ale z computerem czy disc’iem sobie poradziliśmy, to z nimi też sobie poradzimy.
Remaster jest już de facto polskim słowem (a propos, „de facto” czy „a propos” też przecież nie mają polskich zamienników ;)), trzeba by tylko dopisać nowe znaczenie.
Nie było ich czy nie były widoczne? Chodzi zapewne o zmarszczki śp. Kevina McCarthy’ego, który wówczas miał ponad 80 lat, więc to jego twarz najbardziej ucierpi od skalowania.
Nieważne, czy 4K już jest standardem, czy dopiero będzie. Skoro da się, to trzeba spróbować – doskonale rozumiem takie podejście. I kibicuję, oczywiście o ile tym sposobem nie fałszujemy obrazu, tylko odsłaniamy prawdę.
Dla mnie przesadą, i to upiorną, jest cyfrowy James Dean we współczesnym filmie.
Cyfrowe odtwarzanie nieżyjących aktorów powinno być z automatu zabronione, traktowane jak fałszerstwo. Legalne jedynie w przypadku, gdyby aktor za życia zgodził się na taki konkretnie sposób wykorzystania swojego wizerunku. W czasach Jamesa Deana takie rzeczy były kompletnym science-fiction, więc nie dano mu nawet szansy się temu sprzeciwić.