11 lutego Internet protestował przeciwko powszechnej inwigilacji. Zapewne nie doszłoby do akcji „The day we fight back”, gdyby nie Edward Snowden i ujawnienie programu PRISM. W mojej wirtualnej niszy dobiegające zewsząd hasło STOP THE NSA! zabrzmiało jak dodatkowy doping dla pewnego detektywa.

Zmagania Texa Murphy’ego z N.S.A trwają już prawie dwadzieścia lat. W jego świecie nie rozwija się tego skrótu jako National Security Agency, czyli Krajowa Agencja Bezpieczeństwa (by nie powiedzieć: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego). Tu mówi się wprost o National Surveillance Agency. Przecież wiadomo, że troska o bezpieczeństwo (security) stanowi przykrywkę dla dążenia do totalnej inwigilacji  (surveillance) i kontroli społeczeństwa. A współcześni aktywiści internetowi wpadli na to całkiem niedawno.

The Pandora Directive miała premierę w 1996 roku, a przedstawiała przyszłość wówczas jeszcze dość odległą, dziś już coraz bliższą: lata czterdzieste XXI wieku. To świat po trzeciej wojnie światowej i katastrofie nuklearnej. Pełen mutantów, a pozbawiony niemal całkowicie przyrodniczego środowiska naturalnego, jakie znamy dzisiaj. Dawniej odbierałam tę wizję jako fikcyjną antyutopię, włączając w to działalność NSA, o której istnieniu nie miałam wówczas pojęcia. Podejrzewam, że autorzy również nie do końca byli świadomi, jakiej „puszki Pandory” dotykają. Przerysowując, zgodnie z sensacyjną konwencją, metody i cele działania złowrogiej organizacji, nie przypuszczali zapewne, jak prozaiczne i bliskie naszej codzienności bywają zainteresowania jej realnego odpowiednika.

Gordon-fitzpatrick-w-grze-the-pandora-directive

W Nowym San Francisco działalność NSA pozostaje tajna, więc mało kto o niej słyszał. Jednak nieliczni, którym ta nazwa nie jest obca, nie mają najlepszych skojarzeń. Na przykład Zleceniodawca Texa, Gordon Fitzpatrick, wyraźnie się zasępił na wieść, że poszukiwanie jego przyjaciela zaprowadziło detektywa na trop tej organizacji.

Lucia-pernell-w-grze-the-pandora-directive

Z kolei Lucia Pernell to bystra dziennikarka śledcza. Nie ma wątpliwości, że tej rządowej agendzie przyznano zbyt daleko idące uprawnienia, mogące ograniczać wolność obywateli. Obawia się, że to jeden z tych przypadków, kiedy władza absolutna demoralizuje absolutnie.

Natomiast Archie Ellis ma jeszcze bardziej sensacyjną teorię na ten temat. No ale cóż, on wszędzie widzi ufoludki.

Główny czarny charakter to agent NSA Jackson Cross – w tej roli niezapomniany Barry Corbin. Kto nie grał w Pandorę, nigdy nie uwierzy, że pocieszny astronauta z Przystanku Alaska potrafi być równie diaboliczny. Tutaj przypomina Texowi podstawy prawne swojej bezkarności. Powołuje się na tzw. Graham Act, zarządzenie wprowadzone w życie przed czterdziestu laty, czyli na początku XXI wieku, gdy USA doświadczyły wyjątkowego zagrożenia terrorystycznego. Zważywszy na to, że TPD ukazała się jeszcze przed zamachami z 2001 roku, ten fragment brzmi niemal proroczo.

barry-corbin-as-jackson-cross-in-the-game-the-pandora-directive

Potyczki z NSA to epizod maratonu z Texem, jaki trwa w ramach przygotowań do zbliżającej się premiery jego najnowszych przygód. Czymkolwiek okaże się Tesla Effect, The Pandora Directive pod wieloma względami przetrwała próbę czasu i nadal trzyma się świetnie.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *