Ciekawe, jak Dave Gilbert podsumuje bilans marketingowych zysków i finansowych strat po aferze wokół gry The Blackwell Deception. Nowa forma cyberprzestępstwa wywołała spory szum medialny. Na skutek złodziejskiej działalności hakerów o skromnej grze sprzed dwóch lat i małym niszowym studiu zrobiło się naraz głośno.

Gdyby ktoś przegapił, chodzi między innymi o kradzież trzydziestu tysięcy steamowych kluczy do gry oferowanej w bezpłatnej promocji oraz pośrednie włamanie do katalogu Wadjet Eye Games. W wywiadzie dla Forbesa Gilbert wyjaśnia, co dokładnie się wydarzyło. Przedstawiciel redakcji zastanawia się przy okazji nad funkcjonowaniem platformy Steam oraz lukami cyfrowej dystrybucji w ogóle.  Z ostatniej chwili: RPS również podjął temat, publikując kilka przedpremierowych obrazków.

W rewanżu za słodkiego cukierka internet spłatał Gilbertowi niezłego psikusa. Wszystko poszło nie tak, a wydawałoby się, że Halloween to idealna okazja do sprezentowania publiczności upominku w postaci darmowej kopii (jednej na IP!) tej akurat gry. W całej serii Blackwell unoszą się lekkie opary spirytyzmu, a w pierwszoplanowej roli występuje duch. Czwarty odcinek, czyli Deception podejmuje w pewnym sensie temat wampiryzmu – co prawda raczej emocjonalnego niż krwiolubnego, ale zawsze.

Rozwiązywanie zagadek kryminalnych przez parę detektywów, z których tylko jeden jest żywy, to nietuzinkowa forma współpracy. Bywały już takie przypadki w historii, jak choćby niezapomniany duet Randall i duch Hopkirka (czołówka). Randall jako jedyny widział ducha swojego partnera, a Rosa Blackwell potrafi komunikować się z nieżyjącym od lat kuzynem Joeyem.

W odróżnieniu od telewizyjnego serialu w grze nie chodzi jedynie o wyjaśnienie tajemnic i wskazanie złoczyńcy. Równie ważna jest pomoc zmarłym w przejściu „na drugą stronę”. Czasem trzymają ich tu niezałatwione sprawy, kiedy indziej po prostu trudno im się pogodzić z faktem, że już nie żyją. Tylko Joey może z nimi rozmawiać, jak to duch z duchem. Jednak to Rosangela posiada niezwykłe predyspozycje, niezbędne do przeprowadzenia Rytuału Przejścia.

Pomimo metafizycznych założeń i elementów paranormalnych, o serii Blackwell można spokojnie  powiedzieć, że przedstawia świat w sposób realistyczny. Jest prawda psychologiczna w charakterystyce postaci, są liczne nowojorskie smaczki. Gry ukazują codzienne życie, zarówno mieszkańców uniwersyteckiego kampusu, jak domu starców czy pracowników redakcji. Gdyby nie drobny szczegół, że jedno z nich jest duchem, relację dwojga głównych bohaterów również należałoby uznać za realistyczną, realną niemal.

Rosa jest kobietą twardo stąpającą po ziemi i trzymającą się faktów, to zagorzała racjonalistka, której niespodziewanie przypadła rola medium. Joey, jak to duch, bywa sarkastyczny i skłonny do autoironii, często zgryźliwie komentuje rzeczywistość i generalnie pozostaje zdystansowany do otoczenia. W Deception coś mocno wytrąci go z równowagi, a nawet zdarzy mu się doświadczyć swego rodzaju uniesienia.

Udana współpraca polega na wzajemnym uzupełnianiu się partnerów. Duch może przeniknąć przez zamknięte drzwi, czytać skrywane dokumenty, a nawet w razie potrzeby zmieścić się w szufladzie. Niestety, pozbawiony jest zdolności fizycznego oddziaływania na przedmioty i ludzi. Odmawia też posługiwania się nowomodnymi wynalazkami, jak komputer czy smartfon, których za jego czasów jeszcze nie wynaleziono.

Najbardziej satysfakcjonujące zadania w grze polegają na skłonieniu dwojga bohaterów do niezbędnej w danych okolicznościach kooperacji, z wykorzystaniem ich unikalnych właściwości. O moich ulubionych zagadkach mogę powiedzieć tyle, że polegały na specyficznym użyciu telefonu. Zdarzyło mi się też utknąć z prozaicznych powodów, na przykład gdy przeoczyłam istotny szczegół scenografii albo zapomniałam zmusić bohaterkę do działania, zestawiając ze sobą fakty w notatniku Rosy.

gra-blackwell-deception

Wiele tytułów z oferty Wadjet Eye Games można określić jako dwie gry w jednej. Po zakończeniu właściwej rozgrywki zabawa zacznie się od nowa, jeśli przejdziemy je ponownie z włączonymi komentarzami autora. Dave ujawnia zakulisowe anegdotki, wpadki przy produkcji, ciekawostki i humorystyczne didaskalia – często prześmieszne.
Miłośnikom cyklu pozostało jeszcze kilka miesięcy oczekiwania na kolejną, prawdopodobnie już ostatnią część przygód Rosy Blackwell – Epiphany. By wykorzystać marketingowo nieprzyjemne zajście, Dave Gilbert powinien reklamować ją nowym sloganem:
Złodzieje wiedzą, co dobre. Moje gry kradną nawet wówczas, gdy rozdaję je za darmo.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *