Czytając przy choince artykuł Iana Bogosta, zastanawiałam się, która przygodówka najbliższa jest świątecznym klimatom. Najlepiej, żeby akcja toczyła się w noc wigilijną… Niech pada śnieg i migoczą kolorowe światełka… Bohaterowie powinni się obdarować prezentami… Muszą też znaleźć czas na okolicznościowe rytuały, np. przygotowanie tradycyjnych potraw… Niech to będą pierniczki, znane też jako imbirowe ciasteczka… Tak, te okropne ciasteczka.
To wszystko znajdziemy w Still Life. I to właśnie – na czele z ciasteczkami – rozeźliło wielu graczy.
…ciastka na pewno psują klimat gry. Nie, żebym był przeciwny takim zagadkom, ale do tej gry nie za bardzo pasują. Akcja wartko się toczy, a tu nagle – ciach – bawię się w cukiernika. (jackowsky na forum Przygodoskopu)



Są święta i to pierniczki psują klimat? Akcja akcją, ale tu mamy akurat odrobinę realizmu w grze. Agentka FBI to też człowiek. Po ciężkim dniu wraca do rodzinnego domu. Jak ma odreagować stres związany z tropieniem seryjnego mordercy? Zasiąść przy komputerze, by bawić się w zabijanie? Przecież ona to ma na co dzień. Dla relaksu zrobi coś, co przynależy do odwiecznego porządku, co robią w ten wieczór zwykłe kobiety. Pójdzie do kuchni, by upiec holiday cookies, czyli „prawie” nasze swojskie pierniczki.
A właściwie dlaczego rzecz się dzieje w święta? Przecież zabójcy grasują przez cały rok. Co jest w tej historii (a dokładnie: w wątku współczesnym) takiego, co musi wydarzyć się dokładnie tego dnia? W prezencie gwiazdkowym Victoria dostanie od ojca naszyjnik Mileny – pamiątkę rodzinną, łącznik z praskim wątkiem retro. Tylko że równie dobrze mógłby to być upominek urodzinowy. Podejrzewam, że święta są po to, by Vic mogła upiec te słynne ciasteczka.
Czemu akurat w kształcie chłopca? O tym w następnym odcinku.
2 komentarze