Shambush w Brighton. Radosna autoekspresja i dystans do siebie w imię wspólnej zabawy. To też wcielanie się, granie kogoś (oryginał), ale po to, by powstało coś pięknego i wyzwoliło się mnóstwo dobrej energii. Tak rozumiem ludyczność. Femina ludens, homo ludens.
Podobne wpisy

Zróbmy sobie nie-gry
W Święto Epifanii Michael Samyn napisał:
Poddaję się. Straciłem nadzieję, że gry kiedykolwiek staną się istotnym medium kulturalnym.

Ładny mi koneser
Jak się nie ma, co się lubi, czyli gry w oryginalnej wersji językowej, to trzeba się cieszyć polskim tłumaczeniem. Poniżej przytaczam zabawne wpadki pseudotłumaczy

Za co przepraszać
…śmieszny wydaje mi się sam pomysł tłumaczenia się z zaniechania blogowania. – czynności bądź co bądź dobrowolnej i na dobrą sprawę nikomu niepotrzebnej. …

Komu dzwoni dzwonek
Doesn’t that ring the bell? [Nic to panu nie przypomina?/Mówi to panu coś?]
Czyż nie dzwoni dzwonek? …

Wielcy kompozytorzy w grach
Najpierw łączono jego twórczość z ideologią nazistów. Potem Coppola sugestywnie skojarzył cwałowanie Walkirii z amerykańskimi nalotami na Wietnam. A jednak to właśnie Richard Wagner okazał się pierwszym wielkim kompozytorem, którego twórczość weszła…

O wszystkim
Wszystko jest daremne, ważne, ulotne, Wszystko jest wieczne (wideo).