Twórcom ze studia Tinnitus Games trudno odmówić odwagi. Oparli rozgrywkę  Reperfection na tym, czego chyba nikt z nas nie lubi: cofaniu się do poprzedniego zapisu. Dzięki temu zabiegowi można spędzić z grą parę godzin, choć teoretycznie dałoby się pewnie przejść ją w kwadrans. Teoretycznie, to znaczy gdybyśmy wiedzieli, jak postępować, a ściślej: gdyby gra pozwoliła to odkryć. Nie pozwoli, bo nie ma zamiaru po prostu opowiedzieć, co się stało. Chce nas zmobilizować do zbadania różnych wersji zdarzeń i przyglądania się drobnym krokom, które mogą zmienić bieg historii, a w tym przypadku zdecydować o życiu i śmierci.

Bohater nie ratuje świata, ale coś o wiele ważniejszego: własną rodzinę, żonę i syna. Ba, na pewnym etapie przychodzi mu nawet wybierać, które z nich ma ocaleć. Sytuację dramatyczną i możliwe wybory naszkicowano na tyle grubą kreską, że w efekcie trudno sobie wyobrazić bohatera z większą motywacją do działania. Cofając się w czasie, będzie próbował zrobić wszystko, by odwrócić bieg wydarzeń i nie dopuścić do tragicznego wypadku, w którym zginąć mogą jego najbliżsi.

Natomiast próżno tu szukać głębi psychologicznej, portrety głównych postaci są ledwie zarysowane. Ben to po prostu Mąż i Ojciec, o Sarze i Dannym można powiedzieć tyle, że to Żona i Syn. A jednak w początkowej fazie musiałam przerwać, bo nie byłam pewna, czy chcę grać dalej, by po raz kolejny przeżywać wypadek, otwierać trumny i zaglądać w oczy zmarłego dziecka. To oczywiście kwestia indywidualnej wrażliwości i osobistych skojarzeń, ale dzięki odrobinie realizmu i okruchom codzienności tej prostej grze udaje się oddziaływać emocjonalnie. Jednak autorzy nie zaufali tej prostocie i wprowadzili elementy sensacji, co w moich uszach mocno zazgrzytało. No, skoro pojawia się seryjny morderca, to nie ma co się przejmować, to tylko fikcja – pomyślałam z ulgą. 

Rozważania nad rolą przypadku w życiu zamknięto tym razem w formę interaktywnego komiksu z elementami gry przygodowej. Są proste zagadki inwentarzowe, znajdowanie przedmiotów, opcje dialogowe. Mamy prawo decydować, do którego momentu się cofnąć, jaką ścieżkę wydarzeń sprawdzić. Pole manewru ogranicza określony scenariusz, niekiedy dość mocno i nie do końca logicznie naginając nasze działania. Formę książkowej opowieści rysunkowej autorzy wybrali świadomie i konsekwentnie się jej trzymają, co widać w sposobie zmiany plansz, przewracaniu kartek, zbliżeniach itp. Mimo pewnych niedoskonałości wypada docenić eksperymentalne podejście byłych pracowników Cranberry Productions, współtwórców Black Mirror 2 i 3, którzy nie poszli utartym szlakiem, a postanowili spróbować czegoś nowego.

Zaplanowano pięć odcinków, ale nie wiem jeszcze, czy zagram w dalszy ciąg, jeśli nastąpi. Zakończenie zapowiada raczej rozbudowanie wątku sensacyjnego, a ja oczekiwałabym więcej psychologii i realizmu. Rzecz jasna trudniej to osiągnąć i zaprezentować w atrakcyjnej formie. Tymczasem autorom udało się mnie lekko sfrustrować i wprowadzić w refleksyjny nastrój, bo pierwszy epizod Reperfection to niewesoła opowieść zaprawiona goryczą. Na pytanie „czy da się zapobiec tragedii?” pada odpowiedź przewrotna i gorzka.

 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *