Sejfy… Jako miłośniczka łamigłówek, o sejfach też mogłabym napisać rozprawę, ale spokojnie, jeszcze nie dzisiaj. Ten, przy którym ostatnio utknęłam, wyróżnia się stylowym dizajnem, podobnie jak cała The Dream Machine. Jednak plastelinowa oprawa plastyczna to nie jedyny powód, dla którego warto się nią zainteresować.
Sejf kojarzy się z zagadkami, a te w części drugiej (o pierwszej już wspominałam) są ciekawe, choć nieliczne, bo gra krótka. Drugi epizod jest w dużej mierze symboliczny, może dlatego szczególnie rozbawiło mnie zadanie z pozoru absurdalne, które okazało się w swej dosłowności do bólu logiczne. Przy okazji muszę przestrzec przed oglądaniem zamieszczonych na stronie Cockroach Inc. zwiastunów, które przypominają mini-solucje, co każe mi podejrzewać, że autorzy chyba nie grywają w przygodówki, skoro prezentują swą grę ze spoilerami.
Wadą Maszyny Snów jest przede wszystkim to, że należy do tzw. gier epizodycznych. W tej chwili dostępne są tylko dwa odcinki z planowanych pięciu: pierwszy jako demo i drugi płatny. Trzecią część zapowiadają na marzec, czwartą na lato, a piąta ma się ukazać jesienią. Trudno też będzie nas przekonać do zakupu gry przeglądarkowej. Środowisko przygodowe jest dość konserwatywne w tym względzie; nadal wyznajemy kult pudełka, wielu z nas nie zdążyło jeszcze przywyknąć do dystrybucji cyfrowej, a tu każą nam płacić za dostęp do gry online.
Z drugiej strony Erik Zaring i Anders Gustafsson stawiają sprawę jasno: zagrajcie sobie w bezpłatne demo, a potem… spróbujcie nie grać dalej. Tymczasem rzecz skonstruowana jest zmyślnie jak wciągający serial: zakończenie odcinka to punkt kulminacyjny, gdy losy bohaterów pozostają w dramatycznym zawieszeniu, a jednocześnie widać wyraźnie zarysowaną ścieżkę prowadzącą w interesujące nieznane.
Na razie czekam na trzeci odcinek, przede wszystkich z dwóch powodów. Ciekawi mnie, jak rozwinie się tak pięknie rozpoczęty motyw przewodni. Twórcy dali już do zrozumienia, że przeczytali podstawowe lektury na temat marzeń sennych; nieobcy im Freud i Jung, znają pojęcie zbiorowej podświadomości. Ciekawe, na ile wykorzystają tę wiedzę.
Jednak najbardziej ujęło mnie wprowadzenie wątku ciąży. Zdałam sobie właśnie sprawę, że to chyba jedno z growych tabu, skoro o sejfach czy łazienkach mogłabym w nieskończoność, a żadnej kobiety ciężarnej przywołać nie potrafię (pomocy!). Choć tabu wizualne nie zostało złamane, bo jeszcze po niej nie widać, Alicja wydaje mi się pionierką. W rozmowach temat ciąży funkcjonuje naturalnie, a zapowiada się na znaczący. Pewnie zanim ukaże się ostatni odcinek, w czasie rzeczywistym nastąpiłoby rozwiązanie.
2 komentarze