Skończyła się złota passa inspirujących tytułów, kiedy pisząc jeden tekst, wiedziałam już, o czym będzie następny. Mam teraz na warsztacie kilka gier, których nie mogę domęczyć. Na pociechę dobrze bawię się starociami, ale na razie nie będę o nich pisać. Wolę podzielić się anegdotą – autentyczną, bo spotkało mnie to niedawno, już po opublikowaniu poprzedniego wpisu.
Zauważyłam wtedy, że wyszukiwarka Bing w ogóle nie widzi mojego blogu, bo nie raczyła go nawet zindeksować. Wiem już, że dzisiejsze wyszukiwarki są rozpuszczone jak dziadowski bicz i trzeba je ładnie poprosić( !), by wykonały swoją robotę. Skoro jednak Microsoft ma też asystenta AI, dla zabawy zadałam mu podstępne pytanie: „co tetelo sądzi o grze The Crimson Diamond?” Ku mojemu zdumieniu, bezczelna sztuczna inteligencja natychmiast odparowała: „Znany i ceniony recenzent Tetelo uważa, że…”
Po tym piorunującym dla mnie wstępie nastąpiła zgrabna kompilacja notki z Wikipedii i dwóch angielskich recenzji wspomnianej gry. Najwyraźniej po polsku nikt poza mną wtedy jeszcze nic konkretnego nie napisał. Najśmieszniejsze, że właściwie nie mam do czego się przyczepić. Zasadniczo zgadzam się z włożoną mi w usta spreparowaną opinią, której nigdy nie wyrażałam. Były nawet pod nią linki do wykorzystanych źródeł, tylko nie do mojego własnego tekstu na niniejszym blogu.
Oszukańczy bot wspomniał nawet, że Tetelo generalnie się zachwyca, ale ma obawy, czy gra nie będzie za trudna dla osób nie mających doświadczenia z parserem. No do jasnej ciasnej, przecież właśnie dlatego napisałam tekst o tym, jak rozmawiać z grą, którego ty, wredny i kłamliwy żmiju, nawet nie zechciałeś zindeksować, a co dopiero przeczytać!
Wkurzona dopytałam wprost: „a co tetelo pisze o The Crimson Diamond na blogu Femina Ludens???” W odpowiedzi przeczytałam mniej więcej: „Jeszcze nic, ale nie martw się, on często pisze o grach retro, więc na pewno wkrótce coś opublikuje.” No żesz ty xft#@ukPfff…