Kto by przypuszczał, że propagandowa gra o podatkach wciąga. To jednak był znakomity pomysł, by przemycić (he he, „przemycić”) wiedzę o suchych i nudnych (dalszych epitetów oszczędzę) przepisach w formie klasycznej przygodówki.
Winna jestem uzupełnienie do poprzedniej notki: Martina nie zajmuje się drobnymi wykroczeniami. Nie tropi podatników, który się pomylili w rozliczeniu rocznym, nie wlepia mandatów za spóźniony PIT. Rozpracowuje afery na wielką skalę; można by powiedzieć, że jest agentką do walki z przestępczością gospodarczą.
W sielskim krajobrazie Patagonii ktoś prowadzi nielegalne wykopaliska, by przemycić znalezione artefakty za granicę.
Katastrofa budowlana w szkole, do której chodziła Martina. A ten robotnik pracuje na czarno i nawet nie ma NIP-u.
Tu się sprzedaje podróbki. Właśnie zaoferowano tajnej agentce piracką wersję Małpiej Wyspy wraz z crackiem. He he… (w oryginale: je je…)