Wczoraj odwiedziłam parę księgarni, empików, trafików. Ile ciekawych książek do kupienia! Tyle chciałoby się przeczytać! A ile takich, które trzeba poznać koniecznie! A w domu sterta czekających na swą kolej zaczyna się już wywracać. A jeszcze są filmy do obejrzenia i płyty do wysłuchania… Gdyby cały czas tylko temu poświęcić, może dałoby się nadrobić zaległości. A przecież się nie da. Życia nie starczy. Rozpacz.
Na szczęście na półkach z grami jedynie 2-3 interesujące tytuły, w tym żadnego, którego wstyd nie znać. Czy w ogóle warto zajmować się medium, które nie chce dorosnąć, a swą niedojrzałość opatruje plakietką „mature”? Chyba nie warto. Nawet gra uznawana za najlepszą nie potrafi się wyzwolić ze schematu fałszywych założeń. Nie, nie warto. Szkoda czasu. Koniec z tym.
I wtedy otrzymałam znak.