Po feerii barw i zmasowanym ataku syntezatorów w opisywanej poprzednio trzeba mi było odmiany. Zapragnęłam czegoś prostego, ale naturalnego, wykonanego przez człowieka, a nie maszynę. Wszystkie te warunki spełnia gra Dominique Pamplemousse. W sferze audio różnica jest dramatyczna. Dźwięki dalekie od sterylnej doskonałości, ale jedyne w swoim rodzaju, no i niewątpliwie ludzkie. Interaktywne środowisko co prawda wirtualne, ale wykonane własnoręcznie przez autorkę. Powstały efekt to owoc kreatywności, a nie działania nowoczesnej technologii i wytworzonych przez innych sampli.

Nawet jeśli punkt wyjścia dobrze znamy z książek i filmów, to nigdy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z wersją tak oryginalną. Detektyw rodem z czarnego kryminału kobietą? Jej gabinet w kartonowym pudełku? Przygodowa gra detektywistyczna w formie musicalu? No i jeszcze ten tytuł: Dominique Pamplemousse in “It’s All Over Once The Fat Lady Sings!”. Trudno wymyślić coś bardziej niszowego. Wystarczy zajrzeć do krótkiego dema, by sprawdzić, jak to wygląda w praktyce. Jakby nie dość świeżości pomysłów, to jeszcze stoi za nimi nie kto inny, tylko Deirdra Kiai. To autorka Life Flashes By, kobieta zabierająca głos w sprawach istotnych dla środowiska i przyszłości medium. O jej twórczości i wypowiedziach wspominałam tu kilkakrotnie (patrz: tagi). Więcej o grze Dominique Pamplemousse piszę w recenzji.
Przy okazji wyszło na jaw, że choć z pozoru na to nie wygląda, Deirdra ma słowiańską duszę. Gra i śpiewa w działającej w Vancouver bałkańskiej orkiestrze dętej o wdzięcznej nazwie… Śliwowica! Wykonuje nawet solówkę po cygańsku w pamiętnej z filmu Kusturicy Ederlezi. Nie ukrywam, że po potężnej dawce techno żywa muzyka na prawdziwych instrumentach to balsam dla moich uszu.