Dyskusja spod poprzedniej notki przeniosła się z jednej strony za kulisy, z drugiej pod polemiczny tekst Pawła Schreibera. W polemice nie biorę udziału, bo cóż można odrzec na to, że ktoś nie dostrzega linii tam, gdzie ja ją widzę, a ktoś inny programowo jej istnieniu zaprzecza. Chyba tylko tyle, że różnimy się bardzo i to już się raczej nie zmieni. Howgh. Paweł nazwał mnie Rumcajsem (ładne), co najbardziej rozbawiłoby moich braci (niegdyś fanów rozbójnika), gdyby na Jawne Sny zaglądali. A nie zaglądają z tej przyczyny, że w nic nie grają (oprócz siatki, nogi, hokeja – i to wyłącznie w realu).

W zakulisowej wymianie zdań (maile, rozmowy) testowałam na oponentach teorię konfliktu pokoleń i tezę o zaniku wrażliwości. Proponowałam, by poobserwowali swoje rodziny w trakcie oglądania telewizji i sprawdzili, czy przypadkiem to nie dzieciaki są najbardziej uodpornione (=zobojętniałe) na tzw. sceny drastyczne. Co ciekawe, starsi potwierdzają moje spostrzeżenia, według młodszych to kwestia osobnicza, niezależna od wieku. Moim zdaniem pokolenia różnią się pod tym względem, a człowiek przyszłości będzie pozbawiony wrażliwości, jaką znamy dziś, czyli w pewnym sensie ułomny lub – idąc tropem metafor z początków Jawnych Snów – od urodzenia pusty w środku (jak Wydrążeni Eliota).

Oni na to, że przesadzam. Możliwe. Przyjrzyjcie się w takim razie swoim dzieciom (wnukom? młodszemu rodzeństwu?), gdy oglądają kreskówkę lub – już się boję… – gdy grają. Obyście ujrzeli równie fascynujący, uduchowiony spektakl, jak na twarzy bohatera filmu Dziesięć minut starszy (СТАРШЕ НА 10 МИНУТ) Herza Franka. Coś przepięknego. Dziecko intuicyjnie dostrzega Linie. A może zobaczycie już tylko maskę gracza?

„Bajka o dobru i złu” to oglądane w filmie przedstawienie kukiełkowe. Wyszperał autor Immersji.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *